Paryskie-la-rentree

Paryskie-la-rentree

Uff, Na szczęście 1 wrzesień mamy już za sobą.

57% Paryżanek i ja przeżywamy „coś” co nazywa się tutaj z pompą „la rentrée” czyli strach czy budzik nie zawiedzie, zatłoczone metro, skrzynka mailowa pękająca w szwach…i cala reszta uroków dnia codziennego.

Pozostaje kwestia juniorki, która nie jest już debiutantka w tej materii paryskie-la-rentreena szczęście ponieważ trzeci już rok kierujemy nasze kroki w kierunku école maternelle.
Tutaj również czekają rodziców mile niespodzianki i cala lista rzeczy „absolutnie niezbędnych” do zrobienia.
Procedura naklejania etykietek na każdym sweterku jest mi już znana zatem skróciłam ja do minimum, lista potrzebnych rzeczy nie jest na naszym etapie edukacji aż taka długa ale za to kontrowersyjna.

Należy się także spodziewać na samym początku roku szkolnego tradycyjnego zebrania rodziców, które zawsze mnie bawią.
Już dwukrotnie podziwiałam spektakl, kiedy to grupka dorosłych stara się jakimś sposobem wcisnąć swoje … na maleńkie krzesełka aby przez godzinę wysłuchać pogadanki ” de la maitresse”, oczywiście nie mylić z innym znaczeniem tego słowa. I tu dowiadujemy się co tez nasze kilkuletnie szkraby będą porabiać przez cały dzionek i cały rok.
Kilka rozgorączkowanych mam notuje daty przewidzianych zajęć ale ja już się nie nabieram na te gorączkę bo wiem, że o wszystkim będę powiadamiana wcześniej dzięki „zeszytowi”.

Pozostaje organizacja około szkolna ale i tu mamy już wcześniej ustalona organizacje. Dla mnie reforma szkolnictwa i zajęcia w środę to prawdziwy dar niebios, który pozwoli zaoszczędzić na opiekunce.
Jednak aby zapisać dziecko na jakieś zajęcia sportowe trzeba się mocno nagimnastykować jeśli pracuje się na pełny etat. Wszystkie prawie zajęcia organizowane są w środowe popołudnia …
Trauma początku roku to także napięty kalendarz w pracy a przecież tak chciałoby się jeszcze poleniuchować ..

zostaw komentarz

Twój email nie będzie widoczny publicznie.